niedziela, 22 września 2013

Ed x Roy (Fullmetal Alchemist)

  No więc... Zaczyna się era one shotów! ^^ Jakoś mnie tak wzięło i się na to napaliłam jak Natsu na walkę. Te otakowe porównania xD Dobra. A teraz ostrzeżenie. To będzie Shounen Ai czyli facet x facet.
  Żeby potem nie było, że nie ostrzegałam. Oczywiście nie będzie tu pikantnych scen i pocałunków, ale zawsze warto ostrzec, nie? ;3
  Jaram się tym jak kościół na Warszawskiej xD Bo się ostatnio kościół w Białymstoku palił, no i jakoś tak wyszło noo xD

No dobra. Zaczynamy.


***

  Szedłem korytarzami głównego budynku wkurzonym krokiem. Za mną zza rogu wybiegła Riza.
  -Edwardzie! Stój! Pułkownik chce się z tobą widzieć! - krzyczała zbliżając się niebezpiecznie szybko. Przyspieszyłem, ale było już za późno. Podpułkownik Riza Hawkeye dopadła mnie i właściwie zaciągnęła mnie z powrotem do gabinetu Roy'a Mustanga, mojego przełożonego. Nienawidzę go.
  -Widzisz Stalowy... - zaśmiał się pułkownik siadając na biurku. - Ja zawsze wygrywam. Nawet kiedy przegrywam, to i tak wygrywam.
  -Prawdziwa z pana kobieta - mruknąłem tak, by mężczyzna to usłyszał. Po raz enty tego ranka dostałem od niego po głowie.
  -Riza - zwrócił się do kobiety, która w odpowiedzi zasalutowała. - Wyjdź. Zawołam cię za chwilę.
  -Zrozumiano - podpułkownik wyszła z gabinetu zostawiając naszą dwójkę samą.
  -Nie lubię tego jak muszę ją traktować - westchnął opadając na fotel. - Nie lubię tego jak muszę traktować ciebie... - spojrzał na mnie oczami zbitego psa.
  -Przecież wiem, że to nie specjalnie.. Nie jestem zły - uśmiechnąłem się. - Riza pana kocha, więc zawsze panu panu wybaczy, a ja...
  -A ty? - spytał kiedy zawiesiłem głos.
         Gratulacje idioto! Geniuszem jesteś normalnie! wrzeszczałem na siebie w duchu. O mały włos nie wyjawiłem swojego największego sekretu osobie, która powinna się o nim dowiedzieć jako ostatnia.
  -A ja jestem pana podwładnym, więc i tak nie mogę odejść. O czym chciał mi pan powiedzieć? - spytałem próbując ukryć smutek.
  -No więc...
                                                             *               *              *

  Męczy mnie to, że muszę być dla wszystkich taki chamski, a szczególnie dla Rizy i Stalowego. Odkąd zobaczyłem go jako małego chłopca zaraz po tym jak transmutował swoją matkę, bardzo go kocham. Na początku myślałem, że kocham jak ojciec syna, albo brat brata, ale potem przerodziło się to w miłość jaką darzy chłopak dziewczynę. Dlatego coś ścisnęło moje serce kiedy powiedział mi, że nie odejdzie tylko dlatego, że jest moim podwładnym. Przekazałem mu niezbędne informacje, a gdy wyszedł, zawołałem do siebie Rizę.
  -Riza, mam do ciebie pytanie.. - powiedziałem, gdy tylko zajęła miejsce. - Czy ty m,nie kochasz?
  Dziewczyna przede mną potaknęła z uśmiechem.
  -Kocham pana jak brata, sir - powiedziała po kilkusekundowej ciszy. Odetchnąłem z ulgą. - Pan kocha Edwarda, prawda?
  Spurpurowiałem na twarzy, wciskając głowę w ramiona zawstydzony.
  -Aż tak bardzo to widać? - spytałem wciskając się głębiej w fotel. Riza pokiwała głową z uśmiechem.
  -Niech pan mu to wyzna, sir - zachęciła mnie widząc wątpliwości na mojej twarzy.
  -No dobra.. Ale jeśli się nie uda, to chyba się zabiję - westchnąłem wstając powoli z fotela. - Ale potem mnie transmutuj, ok?
                                                         *             *            *
 Szedłem z Alem na dworzec główny, gdzie mieliśmy zdemaskować Lust, jedyną kobietę-homunkulusa. Tak jak przypuszczałem pracowała tam jako kasjerka.
  -Bilet dokąd? - uśmiechnęła się miło. Podałem jej nazwę miasta.
  -A ty jedziesz z nami - powiedziałem z chytrym uśmiechem. Igrałem z ogniem.
  -C-co? Czemu? - przestraszyła się dziewczyna.
  -Bo tak wyczytałem  w Kamieniu Filozoficznym i on kazał mi cie ze sobą zabrać - zaśmiałem się, ale w tym momencie zorientowałem się, jak wielki popełniłem błąd.
  -Nii-san! - usłyszałem głos Ala, a zaraz potem poczułem, że moje ubranie nasiąka krwią. Spojrzałem w dół. Pazury Lust zagłębiły się w moim ciele. Podążyłem  za nimi wzrokiem. Okazała się być kobietą z dzieckiem, którą mijałem przy wejściu.
  -Źle tak straszyć kobiety - pokręciła głową. Potem zaczęła się jatka. Po kilkunastominutowej walce na dworzec główny wbiegł pułkownik Roy.
  -Stalowy! - zawołał kiedy przed moimi oczami zawirował świat. Po chwili padłem na twarz. -Riza, zajmij się nim!
  -Hai! - usłyszałem nad sobą leżąc na ziemi. Chwilą potem poczułem, że kobieta przewraca mnie na plecy, ale bez takiej wrodzonej kobiecej delikatności. (od autorki: ona odzwierciedla mnie ;-; ) - Widzisz jak się o ciebie martwi? - uśmiechnęła się do mnie. Pokręciłem głową ze smutkiem.
   -Bo jestem jego podwładnym - wyszeptałem, po czym wessała mnie ciemność.
                                                           *               *             *
  Stalowy upadł na twarz. Riza co prawda powiedziała, że jego życiu nic nie zagraża, ale Lust i tak miała już przechlapane. (od autorki: mało powiedziane xD będzie wpierdol ;-; ) Nie pokonałem jej ostatecznie, ale ledwo uszła z życiem. Po przewiezieniu Eda do szpitala, byłem z nim cały czas. Gdy się obudził siedziałem obok.
  -Roy -  wyszeptał wtedy i uśmiechnął się błogo, po czym znów zasnął. Nie budził się przez kilka dni.
  -Niech pan pojedzie do domu, sir. kiedy znów się obudzi damy panu znać pierwszemu - powiedział Havoc. Posłuchałem go, ale do tej pory tego żałuję. Tej strasznej nocy odebrałem ten pechowy telefon.
  -Edward Erlic, Pełno Stalowy Alchemik, zmarł 5 minut temu... Przykro nam...
 Kompletnie załamany poszedłem na plac główny. Płacząc gorzko i żałując wszystkiego co zrobiłem i powiedziałem Edwardowi, wyryłem wybuchami ognia na brukowanych ulicach miasta ogromny napis tak, żeby zobaczył go z Nieba. Z błogim uśmiechem na ustach podpaliłem także siebie. U bram Nieba czekał na mnie Edward uśmiechnięty od ucha do ucha. Nachyliłem się jak mi kazał i poczułem, że moje policzki oblewa rumieniec. Powiedział mi, że widział co napisałem.
  -Też cię kocham - wyszeptał wtedy.

                                                            ~           .         ~         .         ~  
  -Roy! - wrzasnął mi nad uchem Ed. - Znowu płakałeś przez sen. Co się stało?
  Leżeliśmy w łóżku, w naszym domu.
  -Śniło mi się to samo co rok, dwa i trzy, a nawet osiem lat temu - pociągnąłem nosem uprzytomniając sobie, że to nie my umarliśmy. Umarli Riza i Havoc. Rok po ich śmierci, połączyliśmy się.
  -To już 13 lat, co? - szepnął Ed przytulając mnie mocno. Pokiwałem głową. Chodziliśmy ze sobą trzy lata. 10 lat temu wzięliśmy ślub...

                                             Happy End ;-;   

***
Ooo matko. Skończyłam. No więc. Jak się podobało? Pisząc to płakałam, czytając koleżance płakałam z nią.. Ostatnio stałam się bardzo uczuciowa. Help
  Zdradzę jeszcze jedno.
  W każdym opowiadaniu, w każdej mojej książce jest cząstka mnie.
  Mojego charakteru.
  Mojego idealnego "ja".
  Albo mojej aktualnej sytuacji.



Następne opowiadanie będzie nosiło tytuł "Krwawy Piątek 13". Jak nazwa sama z siebie mówi, będzie to trochę psychiczne.. xD
                                                             Do następnego posta
                                                                                     Buziaki misiaki ;*
                                                                                            Luza/Ercy/LwicaDiDiCx

2 komentarze:

  1. Piękne...tak samo jak wszystko co piszesz... :) więc dbaj osiebie bo będzie mi Cię brakowało...no bo kto będzie pisał takie opowiadania? xD Trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Lucky Club Casino Site - Lucky Club Live
    Lucky Club Casino is a trusted online gaming site that only accepts PayPal luckyclub deposits, debit card, and other cryptocurrencies. Its exciting and authentic gameplay  Rating: 9/10 · ‎Review by LuckyClub.live

    OdpowiedzUsuń