niedziela, 17 listopada 2013

Crime ♥ (MSDW)

  Siemka wszystkim znów! xD   Ale mam fazę. Oglądam sobie AMV z Black Lagoon, Blood C, Blood +..   Fajne są do nich piosenki <3

  Dobra.. dość o anime. Czas na Oliego <3
  Let's GO!
 
***

  Cześć. Jestem Olivier. Niedawno odkryłem swojego demona i żyję kryjąc swoją moc z wielkim trudem. Do mojej szkoły chodzi grupka osób, które zauważyłem dopiero po poznaniu Hildy. Najbardziej rzuciła mi się w oczy czerwonowłosa, wysoka dziewczyna. Pierwsza prawdziwa rock women, którą widziałem w swoim życiu. Naokoło niej zawsze coś się działo. Nikt spoza jej bandy jej nie lubił. Zawsze tam gdzie się pojawiała były bójki, wieczne kłótnie i co najśmieszniejsze w tym wszystkim, ona i jej paczka byli najweselszymi i najmilszymi osobami jakie widziałem w tej szkole. Dowiedziałem się, że w skład tej dziwnej bandy wchodzi Aki (najlepszy uczeń wśród drugoklasistów), Tom (przyjechał z Ameryki), Gabriell i Eva (tak na oko wydają się być ze sobą), no i oczywiście najbardziej rzucająca się w oczy dziewczyna, czyli Shion. Opowiem teraz o czymś, po czym praktycznie nie mogłem wyrzucić jej ze swojej głowy.
  Usłyszałem, że Shion ma kłopoty. Klub koszykarski wyzwał grupkę przyjaciół. Mieli grać mecz 5 osób na 5 osób, ale jeden z chłopaków, ten o imieniu Aki, miał złamaną rękę, więc Shion szukała na jego miejsce innego gracza. Cała historia zaczęła się na przerwie przed matematyką. Akurat uczyłem się do testu, kiedy ktoś zasłonił mi słońce.
  -Hej, ty - usłyszałem po kilku sekundach. Podniosłem leniwie głowę. - Słyszałam, że nieźle grasz w kosza.. Chciałbyś...
  -Nie - odmówiłem od razu, ale Shion nie dawała za wygraną. Wyrwała mi książkę z rąk kiedy znów zacząłem się uczyć.
  -No wieź.. Proszę! - zawołała zniecierpliwiona. Pokręciłem głową, choć tak naprawdę bardzo chciałem z nimi zagrać. Byłem grzecznym dzieckiem, które nigdy nie miało przyjaciół, tylko znajomych. Do tego dobrze się uczyłem, miałem świetne wyniki w sporcie, ale jakoś nikt z tego powodu do mnie nie zagadywał. Ba! Nigdy jeszcze nie gadałem z kimś dłużej niż pół godziny!
  Shion nadal nieustępliwie starała się mnie przekonać, żebym z nimi zagrał. Po dzwonku na lekcje machnęła na mnie ręką i potruchtała do swojej klasy. Na następnej przerwie rozniosła się plotka, że z powodu braku zawodnika, Shion przegrała walkoverem. Moje ciało ruszyło się samo. Złapałem kolesia, od którego usłyszałem o wyniku, za poły bluzy i spytałem gdzie jest dziewczyna i jej paczka. W końcu znalazłem ją na dachu szkoły. Naokoło niej siedzieli jej kumple i rudowłosa Eva.
  -Spokojnie Shion. Jedna przegrana to nie koniec świata - powiedział Gabriell.
  -Ale wszyscy będą się z was śmiać - jęknęła dziewczyna podnosząc głowę. Zamarłem. Ona płakała. Płakała z powodu jednej, podkreślam JEDNEJ, przegranej, a to dlatego, że ktoś może się śmiać z jej przyjaciół.
  -Pomogę wam - powiedziałem zanim w ogóle zdążyłem pomyśleć. Shion spojrzała na mnie zdziwiona.
  -Kim jesteś? - spytał Tom wstając.
  -Spokojnie. Sama go o to poprosiłam. Jeśli mamy grać bez Akiego, to tylko z nim.. - powiedziała Shion łapiąc Toma za ramię i podciągając się na nim.
  Weszliśmy na salę gimnastyczną i okrzyki zachwytu skierowane do klubu koszykówki zamieniły się w pełne oburzenia buczenie. Słyszałem zewsząd obelgi i zdziwione krzyki. Trochę się spiąłem nie wiedząc, czy ignorować tych dupków, czy zwyczajnie pokazać wszystkim środkowy palec. Gabriell poklepał mnie po ramieniu i wskazał ruchem głowy na Shion, która okręcała się ze śmiechem na środku boiska z wystawionymi środkowymi palcami. Zaśmiałem się widząc ile radości jej to sprawia. Buczenie nasiliło się.
  -Stulić mordy suki jebane! - wrzasnąłem nie panując już nad sobą. W oknie, obok którego stałem, dostrzegłem błysk czerwieni. Zamknąłem oczy i uspokoiłem się. Kiedy wyszliśmy na boisko było tak cicho, że wyraźnie słyszałem każdy nasz krok. Rozejrzałem się po trybunach z bananem na twarzy. Wszystkich zamurowało. Usłyszałem gwizdek i uderzenie ręki w piłkę. Zaczął się mecz. Mimo, że trwał tylko 20 minut Shion i jej paczka zdążyli  pokazać swoją destrukcyjną siłę. Nawet kiedy przełączyłem się na tryb pół demona, nie przewyższałem ich siłą, zręcznością ani nawet szybkością. Wygraliśmy miażdżącą różnicą punktów. Kiedy wychodziliśmy było głośniej niż na początku, ale tym razem to zmieniło się we wrzaski zachwytu połowy ludzi.
  Po meczu stałem się tak popularny, że Shion nawet nie chciała do mnie podchodzić. Od tamtego momentu mimowolnie zacząłem chodzić za nią wszędzie. Pośrednio, bo za pomocą mojej mocy, ale to było nie ważne. Ratowałem ją od niebezpieczeństw. Chciałem, żeby zauważyła jak nadstawiam za nią karku. Powiedziałem o tym Hildzie.
  -To miłość - stwierdziła podnosząc szklankę z herbatą. Gin i Rebecca także wznieśli toast, a ja czułem się jak debil. Myślałem o tym całą noc, a następnego dnia postanowiłem wyznać swoje uczucia Shion. Była tylko jedna przeszkoda. Jej nie było tego dnia w szkole. Cały czas byłem nabuzowany jak wulkan zaraz przed wybuchem. Wściekłość praktycznie się ze mnie wylewała. Na ostatniej lekcji pojawiła się matka Shion. Podsłuchałem jej rozmowę z dyrektorem. Podobno Shion została pobita przez przegrany skład i trafiła do szpitala z połamaną nogą i dwoma potłuczonymi żebrami. Z uśmiechem na ustach postanowiłem uświadomić tym dupkom, że ze sprzymierzeńcami Shion się nie zadziera.
  Zerknąłem na plan lekcji i zauważyłem, że mają teraz trening. Złożyłem im niezapowiedzianą wizytę. Przemieniłem się w pełną wersję swojego demona i wbiłem na salę gimnastyczną wywalając jednym kopniakiem żelazne drzwi. Wpadłem na salę i z rozbiegu staranowałem jednego z chłopaków. Potem zacząłem szaleć jak nigdy. Pierwszy raz w życiu z kimś się biłem, a już rzucałem się na 10 osób. I to mi się podobało. Obijałem im nie tylko twarze, ale i całe ciała. kiedy dokończyłem dzieła, wyszedłem z sali jakby nigdy nic, ale za bramą szkoły przyspieszyłem i pognałem do domu jak na skrzydłach.
  Następnego dnia po szkole krążyła nowa plotka. Podobno jakiś szaleniec o niewiarygodnej sile rozłożył na łopatki wszystkich 10 osób z klubu koszykówki.
  Kiedy powiedział mi to mój kumpel, uśmiechnąłem się pod nosem.
  -Tak. To naprawdę musiał być silny facet - skomentowała Shion z uśmiechem, kiedy wróciła do szkoły. -Już lubię tego, kot to zrobił.. - stwierdziła przechodząc obok mnie. Rok później zostaliśmy przyjaciółmi.

***

Ojej <3 Słodkie, nie? :D
ghyghyghyghyghyghyghy
Następny one shot, to "Sick love song (Black Lagoon)"
Revi x Rock <3
  Wiem, że się cieszycie ;D
 Do następnego :)

sobota, 16 listopada 2013

Dead or Alive

 Słodka historyjka o nieznanej wyspie i tajemniczej parze kochanków. heuheuheuheuheuheueheu. ;3

***
 -Aaa! Mike! Ratuj! - wrzasnęła przeciągle

                     -Wybierzmy się na jakąś wyspę - powiedział Mike. Zgodziła się chętnie. Po kilku dniach wsiedli do samolotu.

  -Kate! Nie damy rady! Nikt nie przeżyje! - krzyknął przeraźliwie. Nagle zaległa martwa cisza.

                     -Co się dzieje? - spytała go. Wzruszył ramionami wstając. Skierował się to kabiny pilota.

  -Mike? Mike! Odezwij się! Idioto! Miałeś mnie nie zostawiać samej! - krzyczała rozhisteryzowana.

                     Wrócił blady jak ściana. Wyszeptał, że pod nimi jest jakaś nieznana wyspa, a im wysiada jedna z turbin. W tym momencie samolot zaczął spadać.

  -Mike... - wyszeptała przyjmując do świadomości, że zaraz umrze. Pogodziła się z tym.

                     Wszyscy krzyczeli, wszystko dookoła latało. Mike tulił Kate. Oboje modlili się zaciekle. Ateiści od siedmiu boleści. Nagle samolot uderzył w ziemię.

  Poczuła, że ktoś szarpie ją za pozostałości po bluzce. Spojrzała w dół załzawionymi oczami. To było małe dziecko. Mała dziewczynka o dużych, złych oczach.

                     Kiedy się obudzili, byli już przywiązani do słupów. Musieli patrzeć jak ich towarzyszy podróży obdzierano ze skóry, ćwiartowano, gotowano, jedzono.

  -Jesteś smaczna? - spytało dziecko. Kate jeszcze raz popatrzyła w jej małe, złe oczka. Biedna dziewczynka.Dziecko kanibali.

  Tak. Znaleźli się na zaginionej wyspie, której nie odnajdywały żadne radary ani nic podobnego. Wtedy kiedy to pomyślała, poczuła przerażający ból. Ktoś ogłuszył ją czymś ciężkim. Kiedy się ocknęła przez chwilę nie wiedziała gdzie jest, ale jej rozmyślania przerwał piekący ból na całym ciele. Był tak silny, że ta mała cicha Kate, której kłótnie można było policzyć na palcach jednej ręki, wrzeszczała z całych sił. Spojrzała w dół i już wiedziała. Nagle zawisł nad nią cień. Prowizoryczna siekiera spadła na jej szyję. Po kilku sekundach jej głowa odtoczyła się na bok. Ostatnim co zobaczyła było...

                                                  WŁASNE OSKALPOWANE CIAŁO...

***

I jak? podobało się? ;>  Następny one shot będzie historią poboczną do MSDW <3
Olivier poznaje Shion <3
Ojoj <3
pozdawiam, Luzuś <3 xD