niedziela, 8 grudnia 2013

My sweet beast ♥ część 2

Znów tutaj <3 gohohohohho
Taki dziwny śmiech xD
NO to co?
zaczynamy :)

*

W autobusie ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. Taylor uśmiechała się szeroko. Znamy się już od trzynastu lat. Wiedziałam, że będzie zadowolona z mojej zmiany. Wysiadłyśmy z autobusu, a moja przyjaciółka wzięła moją dłoń i ścisnęła ją delikatnie dodając mi otuchy. Uśmiechnęłam się do niej i poszłyśmy do szkoły ramię w ramię. Weszłam przez dwuskrzydłowe drzwi i z zadowoleniem zauważyłam, że ludzie patrzą w moją stronę.
 -Hej Taylor - przywitała się Debbie podchodząc do nas. - Nareszcie nie ma przy tobie tej kurduplowatej, małej jędzy. Kim jest twoja nowa koleżanka?
 -To jest... - zanim Taylor cokolwiek udało się powiedzieć, dostała ode mnie dyskretnego kuksańca w żebra.
 -Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami - wtrąciłam biorąc Taylor pod ramię. Porozumiałyśmy się wzrokiem. Przyjaciółka zrozumiała o co mi chodzi. Chciałam się pobawić.
 -Śliczna jesteś - powiedziała blondynka dotykając moich włosów. - Gdybyś przemalowała się na blond i nałożyła sweterek i legginsy, byłabyś całkowicie piękna.
 -Dzięki, ale wczoraj malowałam włosy. Dziś pierwszy raz od czterech lat mam na sobie coś innego niż rozciągnięta bluza i za duże dresy, więc odwal się łaskawie.. - warknęłam trzymając nadgarstek blondi.
 -Kim ty jesteś, żeby się tak do mnie odzywać? -spytała zabierając rękę i patrząc na mnie z góry.
 -Jestem Melon. Nie miło mi - warknęłam idąc do swojej szafki. Chwilę później zadzwonił telefon. Odebrałam warcząc cicho, że zabiję kiedyś tą Debbie.
 -Kogo chcesz zabić? - spytał ziewając.
 -Nikogo ważnego - powiedziałam natychmiastowo zmieniając ton głosu na miły. - Mam przyjść?
 -Tak, ale nie do składziku. Stań za drzewem z tyłu szkoły - powiedział i rozłączył się. Popędziłam w wyznaczone miejsce jak torpeda. Kiedy zdyszana stanęłam za drzewem, zauważyłam, że Drake'a otacza sześciu czwartoklasistów. Rzucili się na niego, ale on pokonał ich bez najmniejszego problemu. Drgnęłam, gdy odwrócił się w moją stronę. Kiwnął ręką na znak, że mam do niego podejść. Postawiłam kilka niepewnych kroków, ale widząc minę chłopaka podeszłam do niego żwawo.
 -Spójrz - powiedział wskazując na poobijanych starszaków. - Dlatego mówiłem, że mnie nienawidzisz. Wczoraj w powiedziałaś, że się nie boisz. Boisz się?
 -Czego? - spytałam nieco drżącym głosem.
 -Mnie - odparł. Pokręciłam głową, a on zdziwiony kazał mi odejść. Przechodząc obok dużej szyby, zobaczyłam jak bardzo nie pasują do mnie ciuchy, które miałam na sobie. Machnęłam ręką na pierwszą lekcję i pobiegłam do domu.
 -Emi! - krzyknęłam od progu. Siostra wychyliła się z kuchni.
 -Ty nie w szkole? - spytała zdziwiona. Pokręciłam głową.
 -Mogę wziąć coś z szafy mamy? Jak myślisz? - spytałam i uradowana pobiegłam na górę kiedy Emi kiwnęła głową. Nałożyłam zwykłą, białą koszulę, na to szary sweterek, a na pupę wciągnęłam tylko trochę za duże dżinsy. Trampki mi się podobały, więc je zostawiłam.
 Pobiegłam z powrotem do szkoły. Na przerwach zaczepiali mnie chłopcy mówiąc, że jestem ładna, i że zapomną kim byłam jeszcze wczoraj, jeśli będę z nimi chodzić. Za każdym razem odpowiadałam, że dziękują, ale po bułki wolę chodzić sama. Jeden nawet zaproponował mi seks. Wszystkim odmawiałam. Dziewczyny patrzyły w moją stronę coraz bardziej zawistnie.
 Po kilku dniach byłam bardziej popularna niż Debbie. Tuż przed pierwszą lekcją zaczepił mnie ten sam chłopak, który przez ostatnie kilka dni próbował mnie poderwać.
 -To co? Namyśliłaś się? - spytał opierając się nonszalancko o ścianę.
 -Mówiłam już, że nie będę z tobą. Poddaj się Leo.. - powiedziałam wymijając go. Zostaliśmy już sami na korytarzu i jak najszybciej chciałam pójść do swojej klasy. Usłyszałam tylko cichy syk. Poczułam, że lecę do tyłu i wpadam w ramiona Leo. Zatkał mi usta dłonią i poprowadził na tyły szkoły. Tam pchnął mnie brutalnie na ziemię.
 -Czego ty ode mnie chcesz? - spytałam przerażona kuląc się przy ścianie.
 -Od ciebie nic... - warknął wyraźnie wkurzony. - Mam coś do Drake'a, a ty wydajesz się wiele dla niego znaczyć.
 -Nieprawda... - szepnęłam ze łzami w oczach. - Ja mu tylko chodziłam kupować drugie śniadanie...
 -Nie pieprz! - wrzasnął Leo robiąc krok w moją stronę. Podskoczyłam z piskiem. Pierwsza łza pociekła po moim policzku. - Od kilku pieprzonych dni zaniedbuje swój gang, żeby przesiadywać z tobą w NASZEJ bazie!
 -Przepraszam. Nie wiedziałam... - chlipnęłam co jeszcze bardziej wkurzyło chłopaka. Chwycił mnie za sweter i pociągnął do góry. Zacisnęłam szczękę w oczekiwaniu na cios. Zamknęłam oczy kiedy wziął zamach. W tym momencie padłam na ziemię, bo Leo puścił moje ubranie. Drake wykręcał chłopakowi rękę do tyłu. Coś chrupnęło, a twarz Leo wykrzywił grymas bólu. Sekundę potem wrzasnął. może i nie jestem znawcą, ale chyba miał złamaną rękę i wybity bark. Skuliłam się pod ścianą, kiedy Drake obrócił mniejszego chłopaka w swoją stronę i zaczął go okładać pięściami tuż przed moimi oczami. Włosy spadły mu na czoło tak, że zasłoniły prawie całą twarz. Kiedy wreszcie zobaczyłam oczy Drake'a zrozumiałam, że nie należą już do niego. Przez chwilę pomyślałam, że wściekłość zaraz rozsadzi chłopaka od środka.
 -Drake.. Przestań - szepnęłam podnosząc się na drżących nogach. Na pięściach chłopaka skrzyła się już krew. - Przestań - szepnęłam podchodząc do niego. Wyciągnęłam ręce i złapałam go za ramiona - Przestań! - wrzasnęłam płacząc głośno. Najpierw poczułam otępienie, potem ból, a na koniec - nie czułam już nic...
*            *          *
 -Witaj, śpiąca królewno - powitał mnie doktor, kiedy otworzyłam oczy.
 -Gdzie ja jestem? - spytałam zachrypłym głosem. Lekarz wytłumaczył, że mam  obrzęk głowy i nosa oraz, że to nic poważnego, ale muszę zostać pod obserwacją. Zgodziłam się na to. Wtedy do sali weszła zapłakana Emi. Podeszła do łóżka i pogłaskała mnie po głowie. Uśmiechnęłam się niemrawo. Porozmawiałyśmy trochę. W gruncie rzeczy to Emi cały czas coś mówiła, a ja potakiwałam lub śmiałam się w odpowiednich momentach.
 -Przyniosłam trochę twoich rzeczy. Nie będę mogła przyjść jutro w dzień. Pracuję, ale postaram się wpaść wieczorkiem - powiedziała całując mnie w czoło. Zaraz po tym, wyszła. Nareszcie mogłam odpocząć.
 Niedane mi było wypocząć długo. Co chwile przychodzili lekarze, pielęgniarki i sprawdzali coś na monitorze obok łóżka.
 Za kilka minut miały skończyć się godziny odwiedzin. Nie licząc Emi, Taylor i pracowników szpitala, przyszło do mnie około piętnaście osób. Westchnęłam przewracając się na bok. Byłam teraz tyłem do drzwi. Niech lekarze myślą, że zasnęłam. Miałam ich dość. Chciała pomyśleć. Chciałam przypomnieć sobie czemu tu jestem. Co się stało kiedy złapałam ramiona Drake'a? Jak czuje się Leo? Czy ze mną na pewno wszystko jest w porządku skoro nie pamiętam ostatnich sekund przed straceniem przytomności? Te pytania tłukły mi się po głowie. Warknęłam zrezygnowana, nie mogąc przypomnieć sobie wszystkich wydarzeń z wczorajszego dnia.
 Przez kolejne dni przychodziła tylko Taylor. Nawet Emi nie miała dla mnie czasu. Musiała pracować. Nawet kiedy była przy mnie Taylor, czułam, że czegoś mi brakuje. Kiedy byłam sama, wciąż wpatrywałam się w wyświetlacz komórki.
 W dniu wypisania mnie ze szpitala, opowiedziałam Taylor o Drake'u. Przyjęła to zareagowała łagodniej niż się spodziewałam.
 -Wiesz co? - spytałam następnego dnia, gdy byłyśmy już przed bramą szkolną. -Chyba go kocham - mruknęłam. Kiedy weszłyśmy do sali spodziewałam się znów wystawionej nogi spod ławki, uszczypliwych komentarzy i krzywych spojrzeń. Myliłam się. Nagle i niespodziewanie znalazłam się w górze, niesiona przez dwóch chłopaków ze szkolnej drużyny rugby. Spojrzałam przerażona na Taylor, ale ona uniosła tylko oba kciuki i ruszyła na swoje miejsce. Kiedy rugbyści postawili mnie na ziemi koło mojej ławki, każdy uścisnął mi dłoń i wyszli z klasy. Oniemiała usiadłam na krześle. Przede mną na ławce pojawiło się nagle ślicznie pachnące ciasto. Podniosłam głowę i oniemiałam widząc miło uśmiechniętą Debbie i jej zastęp służek  z drużyny cheelreaderek. 
 -Jesteś niesamowita - powiedziała puszczając do mnie oczko i odeszła. Przy mojej ławce nagle wyrósł Leo.
 -Dzięki - powiedział, a raczej burknął chłopak. Popatrzyłam na jego podbite oko, rozciętą wargę, szwy na ręku i ramie wiszące na temblaku. Kiwnęłam głową, a wtedy on wyszedł z sali szybkim krokiem. Wstałam i odprowadzana co najmniej dziesiątką spojrzeń, wyszłam z Taylor na korytarz.
 -Co się tu dzieje? - spytałam szeptem. Przyjaciółka spojrzała na mnie zaskoczona.
 -Nie wiesz? - spytała patrząc na mnie jakbym była z Wenus. Pokręciłam głową i opowiedziałam jej to co pamiętałam z tamtego dnia. Taylor uśmiechnęła się. - Musisz mieć częściową amnezję. Słuchaj uważnie. Ktoś nakręcił jak trzymasz kurczowo ramiona Drake'a, ale on walnął cię z główki z nos. Odleciałaś do tyłu i uderzyłaś głową o kant ogrodzenia klombu, ale zaraz wstałaś, złapałaś Drake'a za ramię , odwróciłaś i tak mocno przyłożyłaś mu w twarz, że aż upadł na ziemię. Nadal siedział zamroczony, kiedy ty wzięłaś Leo na plecy. Ludzie powybiegali z klas zaalarmowani twoim krzykiem.. A krzyczałaś, bo przycięłaś sobie rękę drzwiami. Kiedy nie było już jak przejść przez tłum ludzi, zachwiałaś się i upadłaś na twarz. Teraz jesteś bohaterką - uśmiechnęła się przyjaciółka. Od dobrej chwili stała z rozdziawionymi ustami i oczami wychodzącymi z orbit.
 -Och.. - to było jedyne co teraz dałam radę z siebie wydusić. Wyjęłam komórkę i wybrałam JEGO numer, zostawiając Taylor samą na korytarzu. Wybiegłam ze szkoły. Rozejrzałam się naokoło.
 -Co chcesz? - spytał ponuro wreszcie odbierając telefon.
 -Gdzie jesteś? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
 -Tam gdzie zawsze, a co? - ziewnął. Bez zbędnych tłumaczeń rozłączyłam się i popędziłam do składziku. Wpadłam do środka odbijając się jednocześnie od klatki piersiowej Drake'a. - Jak możesz rozłączać się bez odpowiedzi na.. Co ty robisz? - przerwał swój wywód patrząc jak podsuwam do niego krzesło. Wspięłam się na nie i spojrzałam chłopakowi prosto w oczy. Chwyciłam jego twarz w dłonie i obróciłam nią na wszystkie strony. Po chwili odetchnęłam z ulgą.
 -Jak dobrze.. Nie masz żadnego siniaka - westchnęłam przykładając rękę do piersi. Drake stał zdziwiony i zdrętwiały jak słup. Uśmiechnęłam się. Zeszłam z krzesła i odstawiłam jej na miejsce. - To ja już pójdę. - powiedziałam kierując się ku drzwiom, które za sprawą długiej ręki chłopaka, zamknęły mi się przed nosem. Odwróciłam się przodem do chłopaka.
 -Nigdzie nie pójdziesz - warknął podchodząc bliżej. Nie bałam się. Nie odsunęłam się.. Bo wiem, że..
 -Nic mi nie zrobi - szepnęłam sama do siebie. Podniosłam głowę. Drake ujął moją brodę i zbliżył się do mnie. Jego twarz była tylko kilka centymetrów od mojej. Uśmiechnął się.
 -U ciebie też nie widzę śladów - szepnął drugą ręką dając mi prztyczek w nos. Wspięłam się na palce i dotknęłam ustami warg Drake'a. Były ciepłe, miękkie i smakowały jak jagody. Odsunęłam się. - Co ty...?
 - Kocham cię - zaśmiałam się. Drake zesztywniał. Mój uśmiech zrzedł. Westchnęłam ciężko i odwróciłam się podchodząc do drzwi. Nacisnęłam klamkę. Nagle nad moją głową, z wielkim hukiem, otwarta dłoń chłopaka zderzyła się z drzwiami. Przestraszona odwróciłam głowę, ale przestałam się bać widząc wyraz oczu Drake'a.
 -Nigdzie nie pójdziesz - wyszeptał znowu. Pocałował mnie. Ten pocałunek był dłuższy i głębszy niż tamten. Uśmiechnęłam się między całusami. Wiedziałam, że Drake na tym nie poprzestanie...


***

I jak? *o*
Jak dla mnie - BOMBA! 
Kooooocham!
Och!
I ostrzegam lojalnie.
Następna część będzie bardziej..
Na ostro?
Dla dorosłych?
hahahaha
nie.
będzie scena seksu. 
tyle powiem.
a teraz.
lecę spać <3
papaszky ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz