piątek, 6 grudnia 2013

My sweet beast ♥

No więc..
Czas na wyjaśnienia.
Jestem yaoistką..
Jeśli ktoś był na moim profilu na Asku, to o tym wie <3
I na pomysł na tech shota wpadłam przy czytaniu yaoi xD
tag bardzo dziwna ;-;

*

-Maya! Chodź już! Spóźnimy się! - zawołała moja jedyna przyjaciółka, Taylor. Przyspieszyłam kroku, ściskając w ramionach zeszyty. Patrzyłam ciągle w dół, zerkając pobieżnie gdzie idę. Słyszałam te szepty. Dziewczyny mnie nienawidzą, chłopaków wkurzam jeszcze bardziej, więc nie zdziwiłam się kiedy ktoś akurat po tym jak weszłam do klasy, wystawił nogę spod ławki. Zgodnie z przewidywaniami wszystkich, poleciałam na podłogę. Taylor zaraz była przy mnie.
-Oj! Taylor! Zostaw ją i chodź do nas! - zawołała Debbie, blond włosa piękność w obcisłym sweterku z ogromnym dekoltem. Przeciągnęła dłonią po obcisłych biodrówkach. Taylor prychnęła i pociągnęła mnie za ramię.
-Chodź już - szepnęła i poszłyśmy do ławki. Kiedy Taylor szła przede mną, nikt nawet nie odważył się poruszyć w moim kierunku. Usiadłam bezpiecznie w ławce i uśmiechnęłam się nieśmiało do przyjaciółki. Ona odwzajemniła uśmiech i wróciła do swojej ławki. Zaczęła się lekcja. Żaden nauczyciel nie zwracał mi uwagi, kiedy nie słuchałam na lekcji. Nikt nie zwracał na mnie wtedy uwagi. Żaden nauczyciel nie czepiałby się nawet kiedy wyszłabym z sali. Wszystko dlatego, że mam najlepsze oceny ze wszystkich przedmiotów oprócz wychowania fizycznego.
Spojrzałam na tablice i podparłam ręką głowę. Siłą powstrzymałam się od westchnięcia zniecierpliwienia. Temat, który był dziś pierwszy raz w naszej klasie, przerobiłam już dwa miesiące temu. Otworzyłam zeszyt na środku i zaczęłam mazać po kartce. Po kilku minutach zaczęłam wypisywać rzeczy, które o sobie wiem. Pięć minut przed końcem lekcji spojrzałam na swoje koślawe pismo i zaczęłam to czytać.

Maya Johanson
160 cm wzrostu
43,5 kg wagi
prawie nikt nie widział mojej twarzy
noszę rozciągnięte ciuchy po mojej otyłej siostrze
nienawidzę swoich piersi
są za duże
mam wiecznie rozczochrane włosy
mają kolor mokrej, sosnowej kory
jestem szczupła
nosze buty w małym rozmiarze
kocham patrzeć w niebo
nienawidzę się bać
nienawidzę horrorów
nienawidzę bijących się ludzi
nienawidzę kryminałów
jestem bojaźliwa
jestem ciotą, frajerką i ostatnią idiotką
I MAM TEGO DOŚĆ

Westchnęłam i wstałam zaraz po dzwonku. Szłam powoli popychana i trącana. Nagle tłum przede mną rozstąpił się. Wspięłam się na palce by zobaczyć powód tego nagłego zamieszania. Jednak ja byłam jedyną, która chciała zobaczyć co się stało. Straciłam uwagę i zostałam wypchnięta na sam przód. Spojrzałam w górę. Chłopak był bardzo umięśniony. Jego miedziane, przydługie włosy poruszały się za każdym razem kiedy stawiał następny krok. W uszach miał dużo kolczyków. W ustach też miał jeden, z którego ciągnął się cienki łańcuszek do kolczyka w uchu. Spojrzał na mnie. Przez chwilę wydawało mi się, że patrzę na groźnego lwa. W tym momencie odwrócił wzrok, a ja upadłam na ziemię. Moje zeszyty były kopane coraz dalej i dalej przez korytarz.
-Dość tego! - wrzasnęła Taylor. Wszystko zamarło. Wszystko oprócz groźnego chłopaka. Schylił się po zeszyt leżący najbliżej niego i wrócił do mnie leniwym krokiem. Drgnęłam przestraszona. Położył moje rzeczy przede mną i poszedł z powrotem w swoją stronę. Dziewczyny zaczęły szeptać między sobą. Wstałam szybko i zbierając swoje rzeczy usłyszałam jak Debbie mówi:
-Może i jej nie lubię, ale żal mi każdej dziewczyny, która musi spotkać się ze wzrokiem Drake'a..
Wstrzymałam oddech. To TEN Drake. Ten, o którym mówią, że nie umie zrobić nic dobrze. Nic oprócz zniszczenia ci życia. Szybko uciekłam z miejsca zdarzenia i schroniłam się w łazience. Za mną pobiegła Taylor. Zamknęłam się w kabinie.
-Maya. Wyjdź proszę cię.. - wyszeptała.
-Nigdzie nie idę.. - powiedziałam kuląc się.
-Dobra.. Wiem jak uparta jesteś.. Ja idę na lekcje. Nic sobie nie zrób - powiedziała pukając w drzwi. Mruknęłam, że może być tego pewna. Wtedy sobie poszła. Poczekałam na dzwonek i wyszłam na korytarz. Schowałam swoje książki do szafki i wyszłam ze szkoły. Nałożyłam na głowę kaptur i poszłam przed siebie.
 Chodziłam po sklepach patrząc na piękne czarne, obcisłe koszulki. Zwinęłam dłoń w pięść słysząc ukrywany śmiech. Spojrzałam ukradkiem za siebie. Tak jak myślałam. Tak jak moje rówieśniczki, starsze kobiety też się ze mnie śmiały. Uśmiechnęłam się wkurzona. Zacisnęłam pięści, mocno wbijając paznokcie w swoją dłoń. Wyszłam ze sklepu i poszłam szybkim krokiem w stronę szkoły. Wbiłam wzrok w ziemię i szłam nie zwracając uwagi na nic innego niż moje myśli. Nie zauważyłam kiedy z naprzeciwka nadjechał samochód. Usłyszałam dźwięk klaksonu, piszczenie opon i czyjeś szybkie kroki. Przez chwilę poczułam, że lecę, a po chwili uderzyłam o ziemię. Otworzyłam dotąd zaciśnięte powieki. Spojrzałam w górę.
-Później mi podziękujesz - szepnął mi na ucho wstając i odbiegając w przeciwną stronę. Podniosłam się na łokciach zamroczona. Nade mną pochylił się kierowca auta i spytał czy nic mi nie jest. Pokręciłam głową i wstałam. Poszłam wolnym krokiem do szkoły, ale zaraz za bramą czyjeś ręce złapały mnie w talii i podniosły do góry. Pisnęłam cicho, ale ktoś kto mnie złapał, zamknął mi usta ręką. Zamknęłam oczy. Wierzgałam nogami próbując się wyrwać.
-Lepiej się nie ruszaj - usłyszałam warknięcie. Sparaliżowana strachem pozwoliłam zanieść się do składziku i posadzić na jakiejś skrzynce. Uchyliłam powieki. Było ciemno, bardzo ciemno.
-Kim jesteś? - spytałam drżącym głosem.
-Nie wiem, ale wiem za to kim ty jesteś - powiedział głos spod drzwi. Przyzwyczaiłam się już do ciemności. Rozróżniałam kształty, ale nie na tyle, żeby stąd uciec. Kształt pod drzwiami poruszył się i usłyszałam  szelest rozkładanej kartki. - Maya Johanson, 160 cm, 43 i pół kg, nikt nie widział twojej twarzy, masz lub miałaś otyłą siostrę, nienawidzisz swoich dużych piersi, jesteś szczupła, masz rozczochrane włosy koloru kory sosny, masz mały rozmiar buta, jesteś bojaźliwą ciotą, frajerką i idiotką, która nienawidzi horrorów, strachu, mnie i masz tego wszystkiego dość.. - powiedział płynnie. Wzdrygnęłam się kiedy chłopak wstał i podszedł do mnie.
-D-D-Drake - szepnęłam przerażona widząc, że twarz chłopaka jest poważna. - Nie-e.. Nie nienawidzę cię.. Nigdzie tego nie ma.. Jak mogę cię nienawidzić skoro nawet cię nie znam?
-Przestań! - wrzasnął. Drgnęłam zamykając usta. Poczułam, że w moich oczach niebezpiecznie czają się łzy.
-Boisz się? - spytał dotykając dłonią mojego mokrego już policzka. Pokręciłam głową. Wytarłam mokre oczy i uśmiechnęłam się z wysiłkiem.
-Nie boję się. Rób co chcesz - powiedziałam dotykając jego dłoni. Cofnęłam rękę kiedy Drake odsunął się powoli.
-Nienawidzisz mnie. - szepnął. Pokręciłam głową.
-To nieprawda - powiedziałam zbierając się na odwagę by wstać. Zaśmiał się. Podszedł do zasłoniętego okna i pociągnął gwałtownie koc wiszący na kilku gwoździach. Do składziku wlało się ciepłe, pomarańczowe światło zachodzącego słońca. Spojrzałam na poobijaną twarz Drake'a, na jego ubranie poplamione krwią. Syknęłam widząc jego rozciętą dłoń, w której ściskał moją kartkę. Zmusiłam się by podejść do niego i wyciągnąć drżącą dłoń ku chłopakowi, ale on odsunął się gwałtownie. Wyciągnął ku mnie zdrową rękę.
-Daj mi swoją komórkę - powiedział. Spojrzałam w jego lwie oczy i podałam mu swój telefon. Wstukał w niego jakiś numer i wysłał wiadomość. Zatrzasnął klapkę mojej komórki i oddał mi ją.  - Od teraz masz przychodzić tutaj kiedy tylko do ciebie zadzwonię, jasne?
Pokiwałam głową. Drake otworzył drzwi składziku i odsunął się od nich. Zrobiłam krok w stronę wyjścia, ale on znów stanął w przejściu.
-Jutro ubierz się w lepsze ciuchy. Jakieś takie obciślejsze w normalnych kolorach, a nie jakieś szare. I zrób coś z włosami.. Teraz możesz iść - powiedział wyciągając paczkę papierosów. Popatrzyłam na niego. - No co? Jestem już w drugiej klasie liceum. Chyba mogę palić, nie? - pokiwałam głową spanikowana. Wyszłam ze składziku powolnym krokiem, ale za rogiem puściłam się pędem ku szkole. Zabrałam ze swojej szafki tylko niezjedzone drugie śniadanie i popędziłam na autobus. Na przystanku czekałam Taylor. Chciałam jej wszystko powiedzieć, ale nie mogłam. Wiedziałam, że zaraz zaczęłaby rzucać się do niego i kazałaby mu się ode mnie odczepić, ale bałam się o nią.
-Gdzie byłaś? - spytała podejrzliwie patrząc na mój kaptur. Spojrzałam tam gdzie ona i zauważyłam tam krew.
-Prawie mnie potrącił samochód, ale Dra.. jakiś chłopak mnie odepchnął w porę.. - powiedziałam z uśmiechem. Odpowiedziała tym samym. Wsiadłyśmy do autobusu i pojechałyśmy do domu.
*
Stałam w łazience przed lustrem. Wróciłam właśnie ze sklepu z czerwoną farbą do włosów. Wyszłam z łazienki i po cichu podeszłam do szafy mojej starszej siostry. Otworzyłam ją. Moim oczom ukazały się za duże na mnie, szare lub brudnozielone ubrania. Popatrzyłam na nie z nienawiścią i pobiegłam do swojego pokoju. Przed moją szafą stała Emi. 
-Czemu podkradasz mi ciuchy skoro masz tyle fajnych ubrań, a te moje są nijakie. Jesteś ładna, powinnaś nosić to co ci się podoba. We wszystkim byłoby ci ładnie.. - powiedziała z uśmiechem. Popatrzyłam na nią. Teraz była szczupła, śliczna, zadbana. Dopiero niedawno taka się stała. Ciężko pracowała na taką figurę, co trwało całe dwa lata. Uśmiechnęłam się do niej.
-Pomóż mi się zmienić - powiedziałam przytulając się do niej. Pogłaskała mnie po głowie. Poszłyśmy razem do łazienki. Emi pofarbowała mi włosy, a kiedy te wysychały, wybierałyśmy ciuchy na jutro. Ostatecznie padło na czarną bluzkę z długim rękawem, czerwoną koszulkę czarnym słowem "KILL" nadrukowanym na przodzie, czarne, porwane na kolanach rurki i za małe na moją siostrę, dżinsowe trampki. Emi zakazała mi patrzenia w lustro do jutrzejszego wieczora. Kiedy moje włosy trochę już wyschły, Emi obcięła je. Podcięła końcówki, skróciła grzywkę i postopniowała je. Ucałowałam jej oba policzki i poszłam spać.
*
Obudziłam się bardzo wcześnie. Wstałam, umyłam się i  poczesałam swoje czerwone teraz włosy. Zdjęłam piżamę i spojrzałam na swoje znienawidzone piersi. Wyciągnęłam spod łózka pamiętnik i przeczytałam ostatni wpis:
"Nienawidzę ich! Przez nie wszyscy uważają, że Miki chodzi ze mną dla seksu! Nie chcę ich! Czemu muszę być taka cycasta?! Zabierzcie je ode mnie! Kiedyś je sobie odetnę! Zrobię wszystko, mogę nawet się głodzić! Chcę tylko, żeby były mniejsze! Kiedy patrzę w dół nie widzę swoich butów! Nienawidzę ich..."
Uśmiechnęłam się pod nosem. 
-A niech mówią co chcą. To było dwa lata temu. Teraz też ich nienawidzę, ale mogą być moją bronią.. Pokażę im wszystkim, jak bardzo się mylili - zaśmiałam się głośno. Włożyłam najładniejszy stanik jaki miałam. Ubrałam się nie wiedząc nawet jak w tym wszystkim wyglądam, ale miałam to gdzieś. Dekolt w bluzce i koszulce nie był duży, jednak to pięknie podkreślało moje piersi. Kiedyś wyglądałam brzydko, teraz stałam się nową sobą. Emi zrobiła mi lekki makijaż, a kiedy wyszłam przed dom, Taylor już na mnie czekała.
-Co to ma być?- spytała zdziwiona. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Nowa ja.. - powiedziałam patrząc w niebo, którego już dawno nie widziałam.

*

I jak, kochani? Podobało się? :)
Będzie druga część <3
Wiem, że to kochacie xD
Chciałam, żeby to naprawdę był one shot, ale za bardzo lubię się rozpisywać xD
Takie życie ;-;
NO..
Do następnego <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz